Jak przejechać z dziećmi 500km i nie oszaleć, czyli samochodowy poradnik majówkowy

Jeszcze niedawno takie podróżowanie wydawało nam* się nierealne. Nasze dzieci do pierwszego roku życia były nieprzemieszczalne. Moglibyśmy z nimi jeździć, ale w super niebezpieczny sposób, czyli u mamy na rękach albo z piersią w buzi. Dzieciaki nie widziałyby w tym przeszkód. Na szczęście już się to wszystko zmieniło. Na pokład wjechały inne problemy… nic w przyrodzie nie ginie! 🙂 Przed Wami nasz poradnik na majówkowe podróże samochodowe!

Dzieci w wieku od 2 do 4 lat to najbardziej kreatywni ludzie na świecie – niczego się nie boją, bo mało wiedzą. Zdradzimy Ci, bazując na naszych doświadczeniach, jak miło i przyjemnie podróżować z takimi udającymi istoty rozumne dziećmi. No dobra, to było zbyt mocne określenie. Na potrzeby artykułu, nazwijmy je niedoświadczonymi zwierzątkami.

Nie napinaj się!

Jak wiadomo, podróż to opcja zdarzająca się „raz na jakiś czas”, więc nie należy się spinać, że zrobicie coś inaczej niż zwykle, czyli źle. I dzieci się od tego podróżowania nie popsują. Dlatego staraj się działać tak, by dzieciaki były zadowolone, ale ciągle bezpiecznie.

Torba pierwszej potrzeby.

Są rzeczy, bez których nie ma co wychodzić z domu. Mokre chusteczki!!! Do wszystkiego, lepiących się brudnych łapek, do tyłka po kupie, do przetarcia brudnych świateł w samochodzie, do czyszczenia butów i do efektów kichnięcia. Must have! Pieluchy vel majtki, spodenki, rajstopki czy co tam nosicie, chusteczki higieniczne, woda utleniona, plasterki (koniecznie z ulubionym bohaterem, te zwykłe nie mają magicznych sił i nie leczą – te z bohaterami działają lepiej i szybciej niż Ketonal połączony z morfiną 😉 ). Butelka wody, a wszystko w foliowej torbie, żeby nic nam nie przemokło.

Jedzenie – dla naszej Lil, najważniejsza sprawa.

Zapakuj tzw. czyste przekąski, czyli takie, które się pokruszą, ale nie popłyną. Lepiej odkurzyć, niż prać. Proste sprawy: nutella jest gorsza niż popcorn. Pranie jest droższe. Można zrobić samemu zdrowe owsiane ciasteczka z żurawiną albo zrobić mini kanapki z masłem orzechowym. Spakować w pudełko przygotowane owoce. Pamiętajcie, że im mniej cukru, tym bardziej ograniczacie dziki szał. 😉 ALE jesteśmy tylko ludźmi i jeśli nie przygotowaliście nic albo dzieci mają serdecznie gdzieś to, co im zaoferowaliście, to podjedźcie do szatańskiego miejsca po happy’szamę (na pewno wiecie jak nazywa się to miejsce– ostatnio stawia bardzo wysokie słupy, na których stoi ich logo). Można tam złożyć zamówienie na całkiem zdrowy zestaw plus nowa zabawka, która będzie z dziećmi na dłużej. Czasy się trochę zmieniły. Nie wiem czy wiecie, ale możecie poprosić tam (w tym miejscu na M) np. o frytki bez soli. Niby mała różnica, ale trochę można ten posiłek poprawić. A dzieci jakby nie patrzeć, będą się cieszyć z zabawki. I to długo, bo zabawki w miejscu na M są dobrej jakości.

Picie – to za to jest konik naszego Bruna.

Odpuść sobie uczenie poprawnego picia. Dla postronnych może to brzmieć dziwnie. Ale wiecie o co kaman. Picie z butelki, ze smoczkiem, bez, z dziubkiem, niekapek, niepyłek, niebrudek, gumek, metalowiec…  a sens tej zabawy jest taki, żeby dzieciaki zaczęły pić ze szklanki. Jak normalni ludzie. Nie bierzcie na plecy nauki picia podczas podróży. Weźcie bidony, nie będzie lało się po brodzie, koszulce, gaciach, foteliku, fotelu samochodowym podłodze, butach, dywaniku… Opcja na szybko to woda z dzióbkiem (nie bez powodu nazywana „dla sportowców”) lub soczki w kartoniku (niektóre firmy mają produkty z dobrym składem. Wbrew pozorom, czasem te z fajnymi etykietkami mają też w porządku skład. Czytajcie etykietki.)

Don’t stop the party!

Podkładki do laptopa z Ikei z poduszką, mega opcja w podróży. Można na nich rysować, układać itd. Żeby oszczędzić miejsce, wybieraj książeczki posiadające rożne łączone opcje: kolorowania, wyklejania naklejek czy labirynty. Siedząc obok dziecka możesz pomoc mu z trudniejszymi obrazkami. Kredki czy flamastry pakuj w strunowe torebki, żeby się nie gubiły. Oryginalne opakowania, nawet te drogie, są ładne, ale niepraktyczne – i zniszczalne.

Relaks…

Na wyciszenie poczytaj książkę, najlepiej ulubioną – to da poczucie domowego klimatu. Możesz też włączyć płytę  –  tylko przetestujcie ją wcześniej, żeby się nie okazało, że straszny głos dochodzący z CD doprowadzi Was wszystkich do szału. Kiedyś odpaliliśmy bajki, które kupiliśmy na CD. Niby klasyki, ale jak się wsłuchaliśmy w teksty, to zastanawiamy się czy bajek nie pisali więźniowie z jakiegoś zakładu psychiatrycznego. Cała akcja z bajkami na CD to gra do jednej bramki. Znajdujesz jedną 60-minutową płytę i katujesz ją, aż się porysuje.

Ciiii…

Daj pospać, za dużo emocji i bodźców może bardzo rozdrażnić maluchy. Zadbaj o to, by jechały w wygodnych ubraniach, które nie ściskają brzuszka. Weźcie z domu kocyk i ulubiona zabawkę. Jeśli nie jesteście pewni możliwości małego pęcherza, załóżcie pieluchę dzieciom. 😉 To są proste zasady, ale podstawowe. Jeśli powstanie kiedyś „elementarz samochodowego rodzica”, to dwa poprzednie zdania powinny się tam znaleźć na początku.

Dwójeczka.

Ten punkt powinien być i na początku i w środku i na końcu. 🙂  Siku przed wyjściem obowiązkowo, jak robicie przerwę na stacji, kontrolnie zaliczajcie toaletę. Jeśli jedziecie już długo, a wcześniej nie robiliście postojów, wykorzystajcie pierwsze przyjazne miejsce do zatrzymania się, żeby potem nie było histerii na autostradzie. Przy dwójeczce, przyda się przenośny tron – jednorazowy i ekologiczny. Mniej stresu zajmuje odsikanie dzieci na stacji, niż odsikiwanie na drodze ekspresowej podczas deszczu, w nocy. Think about it. Nie trzeba tego przeżywać na własnej skórze.

To teraz szerokości, fotoradary są podobno wyłączone! 😉

Paskudnie się jeździ z płaczącymi dziećmi podczas deszczu i dużego śniegu. Wtedy piski powodują, że czujemy się bohaterami horroru. Unikajcie horroru, wybierajcie ładną pogodę, czego życzymy Wam na majówkę! 🙂

*Autorem tekstu jest Kamil Polny czyli Tata w Pracy

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane Artykuły