Sposób na rodzinne podróżowanie blogerów z ourlittleadventures.pl

Wiecie, co jest najfajniejszego w podróżowaniu z dziećmi? Dzieci! 🙂 W dzisiejszym świecie, kiedy większość z nas pracuje od 9 do 17, a dzieci chodzą do żłobka, przedszkola czy szkoły, możliwość wspólnego spędzania czasu jest na wagę złota. Dlatego też tak bardzo czekamy na każdą chwilę bycia razem. A podróże, nieważne czy te małe czy te na koniec świata, właśnie nam to umożliwiają. Jak się do nich przygotować? Od czego zacząć? Co jest najważniejsze?

Zróbmy pierwszy krok. Przygoda czai się tuż za rogiem.

Każda, nawet ta najdalsza podróż zaczyna się od wyjścia z domu. Nie trzeba kupować biletu do Australii, by przeżyć przygodę naszego życia. Czasem pojechanie do innego miasta, zmiana otoczenia, w którym na co dzień przebywamy sprawi, że spojrzymy na siebie z zupełnie innej perspektywy. Pamiętajcie, przygoda czai się tuż za rogiem – to od nas zależy, czy ją dostrzeżemy.

Przemyślmy cel podróży

Przed wyruszeniem w podróż z dziećmi pamiętajmy, że jedziemy tam my i nasze dzieci. Zabieramy ze sobą wszystkie nasze przyzwyczajenia, emocje i reakcje. Czy będą to wakacje na plaży w hotelu all inclusive czy wyprawa do lasu obok domu, zawsze będziemy tam razem. Nie oczekujmy zatem, że nagle nasze dzieci staną się spokojne jeśli na co dzień są wulkanem energii. Nie miejmy złudzeń, że nagle staniemy się idealnymi rodzicami (a tacy w ogóle istnieją?). Zaakceptujmy, że nie zawsze będzie tak, jak sobie wymarzyliśmy. Dlatego też przemyślmy cel naszej podróży, porozmawiajmy o nim razem z dziećmi, nawet z tymi najmniejszymi. Podzielmy się emocjami związanymi z podróżą, uprzedźmy o naszych planach. Zobaczycie, o ile łatwiej będzie potem wspólnie coś zorganizować.

Wyluzujmy

Dzieci to niezwykle spostrzegawczy obserwatorzy. Dodatkowo, emocje dzieci najczęściej rezonują z naszymi. Jeśli my sami cieszymy się z jakiegoś doświadczenia, nasze dzieci również odnajdą w nim przyjemność. Jeśli natomiast my czymś się martwimy lub jesteśmy zdenerwowani, nasze dzieci też właśnie tak będą się zachowywać.

Zaplanujmy wspólne doświadczenia

W podróży nie ma nic lepszego i bardziej zapadającego w pamięć niż wspólne rodzinne doświadczenia. Nauka gotowania w Izraelu, wyprawa do tajskiej dżungli, przejażdżka dżipem po Saharze czy rozpoznawanie gwiazdozbiorów na rozgwieżdżonym niebie w Bieszczadach. Takie chwile zostają w pamięci na długie lata.

Włączmy dziecko w planowanie podróży

Nasze dzieci to pełnoprawni uczestnicy naszych podróży. Dodatkowo, im dzieci starsze, tym mają więcej do powiedzenia w planowaniu wspólnej podróży. Niby proste, a jednak nie zawsze o tym pamiętamy. Przejrzyjmy razem ilustrowane mapy, zainteresujmy dzieci tym, czego można w danym miejscu doświadczyć. Ułóżmy taki plan zwiedzania, by każdy był zadowolony.

Zabierzmy… połowę tego, co zaplanowaliśmy

Zazwyczaj w podróż bierzemy za dużo. Za dużo ubrań, gadżetów, rzeczy, do których się przyzwyczailiśmy. A gdyby tak spakować plecak, a potem wyrzucić z niego połowę? Pomyślmy, co jest nam tak naprawdę potrzebne, a bez czego możemy się obejść. Podobnie zróbmy z plecakami naszych dzieci. Zapewniam, że można dojść do całkiem ciekawych wniosków.

Znajdźmy wspólny rytm

Rodzinne wyprawy są dla nas przyjemnością. Nikt nas do nich nie zmusza. Dlatego też najważniejszą rzeczą, na którą zawsze staramy się zwrócić uwagę, to znalezienie naszego wspólnego rytmu podróżowania. Na początku popełnialiśmy wiele błędów: chcieliśmy za szybko i za dużo. W konsekwencji nikt z nas nie był tak naprawdę zadowolony. Dzieci marudziły, my się denerwowaliśmy, że nie zdążymy. Potem doszliśmy do wniosku, że czasem „nicnierobienie” przez cały dzień jest warte 100 razy więcej niż kolejne zdjęcie na tle „instagramowego” otoczenia. Liczy się to, że jesteśmy tam RAZEM.

Total
0
Shares
1 komentarz
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane Artykuły