Jak wspierać rodziców niepełnosprawnych dzieci?

O matkach dzieci z niepełnosprawnością mówi się, że są wojowniczkami. Nic nie jest w stanie ich złamać. Wtedy zawsze przypomina mi się krótki film, który kiedyś zobaczyłam na You Tube o mamach, które nie będąc przy swoich chorych dzieciach płaczą, krzyczą, załamują się. Mają tylko chwilę na to, by dać upust swoim prawdziwym emocjom – lękowi, przerażeniu, bezsilności.

Rodzice dzieci z niepełnosprawnością są wojownikami, to prawda, ale są też ludźmi, którzy na co dzień muszą się zmagać z chorobą swojego dziecka, której nie da się wyleczyć, z którą trzeba żyć. Nie raz rozmawiałam z mamami, które same dźwigają tę codzienność. Nie pozwalają sobie na chwile załamania – bo kto pomoże ich dziecku, gdy one nie będą w stanie tego zrobić? Często są zupełnie same, porzucone przez mężów, partnerów, którzy nie byli tak silni jak one, którym trudno było wziąć na siebie odpowiedzialność za rodzicielstwo i za życie dziecka z niepełnosprawnością.

Czego im trzeba? Na pewno wsparcia. Nie mówmy im, że są silne, że my na ich miejscu nie dalibyśmy rady. Nie nakładajmy na nie kolejnej presji, by zacisnęły zęby i szły do przodu. Dajmy im przestrzeń do zwyczajnej rozmowy, do wysłuchania, bycia obok, blisko. To może dla nich znaczyć więcej niż każda inna forma pomocy.

Bądźmy uważni, gdy mamy takich rodziców koło siebie, ponieważ oni z reguły nie mówią o swoich potrzebach, nie dzielą się swoim ciężarem, w środku nie radząc sobie zupełnie z sytuacją. Rodzice dzieci z niepełnosprawnością mogą potrzebować pomocy psychoterapeuty. Muszą przeżyć swoją bezsilność, poczucie osamotnienia, przewartościować swoje życie, priorytety. I nawet jeśli na początku swojej walki z niepełnosprawnością dziecka stają na wysokości zadania, to z całą pewnością przechodzą kryzysy i brakuje im zasobów, motywacji i siły do codziennych zmagań. Sygnalizujmy, że jesteśmy w każdej chwili gotowi, żeby im pomóc, w sposób najbardziej im niezbędny.

 

Autorką tekstu jest Małgorzata Ohme, ekspert Akademii 5.10.15.

 

Total
0
Shares
1 komentarz
  1. Jakos tak sie porobilo ze synonimem zmagan i walki(jak to brzmi) jest Matka Polka.
    A jak maz pijak lub rozwiedziony to wzorcowy komplet.
    Akurat u nas syn ma znaczny stopien(powypadkowy)
    Corka siostry rowniez.
    Syn znajomych takze.
    Jestesmy, podkreslam- pelnymi rodzinami.
    Wiem, system pomocy, zasilki i inne takie.
    Ale czasem mamy ochote na spotkanie, jednak bez naszych juz doroslych “pociech” ktore dawaly, daja i beda nam dawac popalic.
    Niby wszyscy wiedza o ich stanie jednak czasem powraca ostracyzm.
    I na przyklad wzywanie Policji.
    To nie jest okazja do reklam, lansu ani medialnych popisow.
    Bo ew. wolontariusze moga” dac noge” po dwoch pierwszych godzinach.
    Prawdziwe zycie to nie slodkie obrazki wyselekcjonowanych uczestnikow “Down of the road”.
    Ciekawe czy Pan Celebryta bylby taki skuteczny w Prawdziwym Zyciu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane Artykuły