Czy rodzice zawsze muszą trzymać wspólny front?

Ostatnio po raz kolejny pertraktując z moim sześcioletnim synem na temat tak prozaicznych, zdawać by się mogło, czynności jak sprzątanie rozsypanego po całym pokoju Lego, czy umycie zębów przed snem, usłyszałam z jego ust argument ostateczny: „a tata mi tak pozwala”. Szach mat. I co teraz matko, wydawało Ci się, że już masz młodocianego w garści grożąc embargo na słodycze, a tu krasnal wytacza ciężkie działa. No bo przecież nie podważysz argumentu ojca? Od lat przecież słyszymy, że podstawą dobrego wychowania jest dbanie o to, by dziecko wiedziało, że matka i ojciec to jak dwie głowy tego samego smoka.

Ale czy na pewno to takie konieczne?

Pamiętam, że uczestniczyłam w niejednej tego typu dyskusji. Co zrobić jeśli ja mówię, że nie ma jedzenia bez umycia rąk, a tata notorycznie o tym zapomina? Jak wymagać od dzieci, żeby przed snem posprzątały pokój, skoro druga strona radośnie czyta bajki we wszechogarniającym chaosie? A z czasem sprawa się tylko komplikuje – zaczynamy dyskutować o tym, czy chłopcy mogą płakać (ja twierdzę, że tak, ale tata wręcz przeciwnie), w innym domu pewno toczą się poważne rozważania nad tym, czy należy nagradzać dziecko, czy też w pełni oddać się wychowaniu bez kar i nagród. Czy należy dopiero po zmroku, gdy młodzież śpi, rozwiązywać wszelkie drażliwe kwestie z drugim dorosłym, czy zaakceptować, że, podobnie jak w innych aspektach życia, mamy prawo się czasem z naszym partnerem po prostu nie zgadzać?

No więc tak, ja jestem zdecydowanie fanką tej drugiej opcji. Choć bardzo długo przekonana byłam, że warunkiem spokojnego i harmonijnego rozwoju dziecka jest pewność, że mama i tata zawsze, bez wyjątku, mówią jednym głosem, to z czasem zrozumiałam, że świat, w jakim przyjdzie żyć mojemu synowi i córce, ma wiele, oj bardzo wiele, przeróżnych (nierzadko bardzo skrajnych) głosów. To cała kakofonia sopranów i basów, skoro już przy tej metaforyce jesteśmy. Oczywiście zależy mi na tym, żeby przekazać młodzieży swój system wartości, zarówno w prozaicznych kwestiach takich jak sprzątanie, jak i tych bardziej abstrakcyjnych jak wiara i filozofia życia. Jednak coraz częściej widzę i czuję, że nie możemy upatrywać w naszych dzieciach idealnego odbicia naszych własnych przekonań. Wręcz przeciwnie – najważniejszym narzędziem jakie możemy im dać jest umiejętność podejmowania własnych decyzji, opierając się na informacjach jakie uzyskały od mamy i taty.

Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, żeby idealnym środowiskiem dla rozwoju dzieci była wiecznie pozostająca w konflikcie rodzina, która zmusza kilkulatka do lawirowania pomiędzy sprzecznymi oczekiwaniami dorosłych. To ekstremum, które, mam nadzieję, dla każdego jest oczywistą patologią. Jeśli jednak chodzi o bardziej prozaiczne kwestie, postarajmy się zaufać mądrości i samodzielnej analizie naszych malców. Głęboko wierzę, że nierzadko zaskoczą nas swoją dojrzałością.

Najłatwiej chyba porównać mi tę elastyczność do absolutnie oczywistego dla nas, dorosłych, faktu, że inaczej zachowujemy się w kościele, a inaczej w pubie. Inaczej odzywamy się do szefa w pracy, a inaczej do naszych kolegów i koleżanek. W samotności w domu dłubiemy w nosie, ale w autobusie – raczej niekoniecznie. Świat nie jest jednolitym frontem, jest pełen różnorodności, na którą reagujemy każdego dnia. Jeśli tylko zadbamy o wartościową relację z naszymi dziećmi i każdego dnia będziemy im tłumaczyć, dlaczego nasze postępowanie jest takie w jednej chwili, a inne w innej – zrozumieją to i zaakceptują, że mając wybór mogą pozostawać szczęśliwe, a jednocześnie dobrze wychowane.

To tylko mój, może mocno liberalny, punkt widzenia. A Wy? Oczekujecie, że w Waszych domach zawsze będzie jeden, wspólny front?

tymańska

Maria Natalia Tymańska,

matka dwójki dzieci, trzyletniej Luny i pięcioletniego Teo; autorka książki „#MAMA. Nieperfekcyjny nieporadnik”, blogerka parentingowa, a na co dzień właścicielka szkoły języka angielskiego dla dzieci.

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane Artykuły