Jak rozmawiać z dziećmi o pomaganiu?

Bardzo często wyobrażając sobie szczęśliwe dzieciństwo naszych dzieci, myślimy: „żeby tylko nie miały tak, jak my”. Chcemy dać im wszystko, czego nam brakowało, oszczędzić rozczarowań, problemów, ale coraz częściej także i obowiązków. Jak to jest, że widzę mamę wychodzącą ze sklepu z siatkami w rękach, a obok niej idzie syn, nastolatek, patrzący w telefon… Kiedyś było to nie do pomyślenia, a wydawałoby się, że pomoc naszym rodzicom i innym, wyssaliśmy z mlekiem matki.

Co się zmieniło? Trudno tu o jedną trafną diagnozę, ponieważ złożyło się na to wiele czynników. Tempo życia, ilość obowiązków, wychowanie, które trzyma dzieci z daleka od trudnych spraw. Zresztą my sami coraz częściej budujemy nasze życie idealnym – wszystko, co do niego nie pasuje, pozostawiamy niezauważonym. Nie chodzi o to, że zostaliśmy pozbawieni empatii, ale pomoc odbywa się na poziomie „niewidocznym” dla naszych dzieci. Wpłacamy pieniądze na konto chorego dziecka, osoby potrzebującej, ale nie pomagamy starszej pani na przejściu dla pieszych, nie mamy sąsiadki, której robimy zakupy, nie mamy czasu zauważyć, że komuś tuż obok nas, moglibyśmy pomóc.

Pamiętajmy, że dzieci uczą się przez naśladownictwo. Mniejsze znaczenie ma dla nich to, co mówimy, dużo ważniejsze – co robimy, zwłaszcza gdy brak pomiędzy tym zgodności. Nie możemy mówić: „Kochanie, bardzo ważne jest, żeby pomagać innym”, a później nie reagować w najbardziej prozaicznych sytuacjach, kiedy nie pomagamy pozbierać rozsypanych zakupów przy kasie starszemu panu, nie przepuszczamy w kolejce pani w ciąży, nie zatrzymujemy się przy osobie proszącej o pomoc. To my jesteśmy przykładem dla naszych dzieci, a uczenia ich pomagania powinniśmy zacząć od siebie. Nie bądźmy dla naszych dzieci super herosami. Poprośmy o herbatę, gdy jesteśmy zmęczeni, mówmy jak duże znaczenie ma dla nas ich pomoc przy sprzątaniu mieszkania. Bądźmy z nich dumni, gdy powieszą pranie, odkurzą, a może nawet coś ugotują. Uwrażliwiajmy ich na potrzeby innych.

Moja przyjaciółka na początku grudnia każdego roku robi ze swoimi synami przegląd ich zabawek, książek, ubrań. Wszystko, czym się już nie bawią, z czego wyrośli, czego nie czytają, pakują w kartony i zawożą do domu dziecka albo do domu samotnej matki. Chłopcy razem z nią w tym uczestniczą od samego początku, a potem jadą i przekazują zebrane rzeczy. Widzą, że są ludzie, także dzieci, którym taka pomoc jest potrzebna – mądra pomoc. Nie bójmy się pokazywać dzieciom trudnych życiowych sytuacji. Nie ukrywajmy przed nimi, że niektórzy mają bardzo ciężkie życie. Nadchodzące Święta są ku temu fantastyczną okazją. Może przygotujecie wspólnie dla kogoś, o kim wiecie, że samotnie spędza Święta, pierniczki? Zrobicie paczkę? Wyciągnięcie z szaf stare koce, śpiwory i zawieziecie dla schroniska dla zwierząt? Pomoc to nie tylko wsparcie finansowe, to także drobny gest, wypicie ciepłej herbaty ze schorowaną sąsiadką, wyprowadzenie psa sąsiadów, zrobienie zakupów chorej przyjaciółce. Nie zapominajmy o tym i uczmy takiej pomocy swoje dzieci.

 

 

 

 

 

Małgorzata Ohme–psycholog dziecięcy i rodzinny, ekspertka Akademii 5.10.15.

 

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane Artykuły